>>>
Media żyją wypadkiem radiowozu w Dawidach Bankowych. Sprawą zajmują się m.in. dwie posłanki Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska oraz Aleksandra Gajewska.
Więcej o policyjne aferze w Dawidach Bankowych >>>
Polska w okresie rządów prawicy zasłużyła sobie na wiele niepochlebnych określeń – państwo bezprawia, demokratura, dykta-tura itd. Na kanwie „ afery szczepionkowej” do tych epitetów wypada dodać kolejny – państwo „na gębę”. Jak bowiem inaczej określić kluczowy z punktu widzenia polityki antypandemicznej Narodowy Program Szczepień?
Szczepienia są nie tylko nadzieją na zatrzymanie samej zarazy, ale także jej dalekosiężnych, gospodarczych i społecznych skutków. Zdawałoby się więc, że tak istotny element polityki państwa powinien mieć solidne, dobrze skonsultowane, poparte wiedzą ekspercką i odpowiednimi rozwiązaniami prawnymi podstawy. Nic z tego.
O tym, że pierwsza szczepionka będzie gotowa na przełomie 2020 i 2021 roku, było wiadomo na kilka miesięcy przedtem zanim dopuszczono ją w USA i w Unii Europejskiej. Było wiadomo jakie będą jej parametry i wymogi. Rząd miał wystarczające dane, żeby naszkicować program szczepień co najmniej pod koniec lata, skonsultować go z ekspertami, czy opozycją.
Tymczasem konsultacje programu rozpoczęto na początku grudnia i zakończono po niespełna tygodniu. Rząd chwalił się, że w ramach tych pseudokonsultacji wpłynęło 2273 uwag i zorganizowano spotkania z kilkunastoma podmiotami zrzeszającymi środowiska lekarskie, pacjenckie, samorządowe, pracownicze, czy biznesowe.
Ale już sam kalendarz tych „konsultacji” dowodzi, że robiono je głównie na pokaz. Żeby sprawić wrażenie, że władza kogoś słucha i w ten sposób „unarodowić” program szczepień. Dla porównania, w Niemczech pierwsza wersja strategii szczepień była gotowa już na początku listopada. Pracowano nad nią wiele tygodni wcześniej.
Efekt jest taki, że Narodowy Program Szczepień ma formę broszurki. Mamy więc sytuację podobną do tej z początku pandemii. Wiosną stowarzyszenie Watchdog Polska próbowało ustalić, czy rząd ma jakikolwiek plan walki z wirusem. Po tygodniach zmagań o dostęp do informacji publicznej otrzymali odpowiedź, że taki plan istnieje, ale „[…] tylko w pamięci przedstawiciela władzy publicznej, która nie została utrwalona w jakiejkolwiek formie, tak aby można było w sposób niebudzący wątpliwości odczytać jej treść.”. W przypadku Narodowego Programu Szczepień postęp jest o tyle, że mamy broszurkę!
Wczoraj sąd stwierdził, że decyzja premiera o zarządzeniu 10 maja wyborów kopertowych naruszyła prawo.@MorawieckiM wykorzystał swój urząd, aby realizować interes własnej partii. Jeżeli ktoś działa niezgodnie z prawem – powinien ponieść odpowiedzialność. Oczekujemy dymisji
To, co wyczyniają posłowie PiS, byle tylko stać na straży własnego nepotyzmu i przekrętów, woła o pomstę do nieba. Mimo powszechnego oburzenia, politycy tej partii chcą przeforsować specustawę, która gwarantuje urzędnikom państwowym całkowitą bezkarność za złamanie prawa w czasie pandemii koronawirusa.
Zgodnie z nią nie odpowie za przestępstwo lub naruszenie obowiązków służbowych każdy, kto „działa w interesie społecznym” i walczy z pandemią. Zjednoczonej Prawicy bardzo się spieszy zagwarantowaniem sobie bezkarności, bo już dzisiaj ustawa będzie procedowana w Sejmie.
Oczywiście abolicją objęte zostaną również te działania, które zostały podjęte przed wejściem ustawy w życie. Tak więc wszyscy ci, którzy powinni odpowiedzieć za zamówienie wadliwych maseczek, respiratorów czy organizacją wyborów prezydenckich 10 maja, mogą spać spokojnie. Nikt ich palcem nawet nie tknie.
Pod specustawą podpisali się m. in. wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski i Marek Suski.
Jak mówi w rozmowie z „Faktem” Krzysztof Brejza, „To ordynarny list żelazny i próba zagwarantowania sobie bezkarności w przyszłości. Rzecz skandaliczna i niebywała w państwie demokratycznym, żeby politycy uchylali się w taki sposób od odpowiedzialności za swoje czyny. Może od razu wprowadzą przepis, że do polityków PiS nie stosuje się kodeksu karnego?”.
Według prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości, „ten projekt ustawy jest niekonstytucyjny, więc w przyszłości będzie można ją podważyć. Chodzi o to, że nie można gwarantować komuś bezkarności, i to jeszcze po fakcie, w sytuacji, gdy nie ma żadnego racjonalnego usprawiedliwienia dla tego czynu. Okoliczności wyłączające bezprawność czynu są w Kodeksie karnym, ale są zastrzeżone dla bardzo szczególnych sytuacji i muszą one wystąpić w chwili dokonania tego czynu”.
Nie ma co! To prawo i sprawiedliwość w wersji PiS to już totalne dno.
Konsekwencją tej ustawy będzie to, że politycy, urzędnicy, a właściwie ktokolwiek (bo zakres podmiotowy nie jest tu określony), kto faktycznie lub choćby tylko pozornie będzie działać w celu ograniczenia pandemii, nie poniesie kary, choćby dopuścił się najcięższej zbrodni. To nie żart.
Czy dojdzie do wyborów, które zostały wyznaczone za tydzień? Szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak twierdzi, że to niemożliwe, że musiałby zdarzyć się cud.
Czy 7 maja, kiedy ma się odbyć posiedzenie Sejmu Jarosław Gowin przejdzie na stronę opozycji?
Jak się zachowa cała opozycja, bo może zdurnieć, jak to niedawno było z Lewicą i PSL?
Polska nam się rozpada, widać to gołym okiem. Pięć lat rządów PiS doprowadziło do ruiny faktycznej, a nie oratorskiej.
Prawo został zniszczone, budżet ledwo dyszy, nie stać władz na aktywną walkę z zarazą koronawirusa.
Kaczyński prze za wszelką cenę do wyborów, bo wie, że za jakiś czas Duda przegra z kretesem, a to znaczy, iż pójdą siedzieć za niezliczone afery, za bezprawie, za wykluczania Polski, które – w wypadku dalszych rządów PiS – poskutkuje Polexitem, wyrzuceniem Polski z Unii Europejskiej.
Święto Konstytucji 3 Maja to przypomnienie, iż uchwalenie dobrego prawa wcale nie powstrzymuje obalenia go…
View original post 604 słowa więcej